FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Marzenie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Kyo
Administrator
Administrator



Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraśnik

PostWysłany: Czw 22:31, 31 Gru 2009 Powrót do góry

ANTHARAS


Rozdział 3 : Marzenie

Dzień na AX był ciepły i przyjemny. Na wielkim placu aż roiło się od różnego rodzaju istot chodzących po rozżarzonym piachu jak mrówki tam i z powrotem, powodujących wrzawę i szum swoimi rozmowami. W tłumie tym uwagę na siebie zwracało 3 przyjaciół. Pierwszy z nich był to wysoki, szczupły brunet o równie brązowych oczach i przyjaznym spojrzeniu, nazywał się Przemoś. Po jego lewej stronie szedł Noiserr. Średniego wzrostu chłopak o ciemnych oczach i włosach, które ledwo można było dostrzec spod niebieskiego kaptura okrywającego całą niemalże głowę. Reszta jego stroju także była ciemnoniebieska. Po jego lewej stronie szła dziewczyna - mała, drobna brunetka o dużych piwnych oczach - Monia. Była bardzo opalona i ładna. Widać cała trójka mocno się lubiła i dwóch przedstawicieli płci męskiej zarywało do swojej koleżanki. Razem tworzyli klan KMC, którego założycielem i liderem był Noiserr. Traf chciał że akurat o tej porze tę planetę odwiedził Scorpion, który zwrócił uwagę na przyjaciół. Wydali oni mu się mili i postanowił nawiązać znajomość. Najpierw uprzejmie rozegrał kilka dueli(bezkrwawych pojedynków urządzanych dla treningu i rozrywki) z każdym z nich(za każdym razem doświadczony samurai wygrywał), a potem spytał cze mógłby dołączyć do klanu. Wówczas nie miał się gdzie podziać, był zagubiony i osamotniony, a ponieważ dobrze walczył to początkujący władcy mieczy szybko przyjęli go w swoje szeregi. Często razem odwiedzali różne planety, rozgrywali sparingi(bezkrwawe potyczki między klanami i teamami) oraz podróżowali. Zżyli się ze sobą bardzo, lecz nic nie trwa wiecznie... Z powodu odejścia Moni klan się rozpadł, a Scorpion dalej wyruszył szukać szczęścia.
Planeta "I Own You" była wówczas odwiedzana przez sporą liczbę zaprawionych w bojach posiadaczy mieczy świetlnych. Raz po raz były na niej urządzane turnieje, podczas których wojownicy mogli sprawdzić swoje umiejętności i wygrać spore nagrody w postaci złotych fragów, a także zdobyć sławę w całej galaktyce. Zazwyczaj dominował tam Patryk - właściciel planety, choć niekiedy trafiali tam lepsi od niego. Znalazło się tam także paru stałych bywalców, między innymi Carisse - młoda, piękna brunetka o długich, prostych włosach i piwnych oczach. Była średniego wzrostu, figura miała szczupłą i zwracała uwagę wielu mężczyzn, po pierwsze przez to, że było jedną z nielicznych przedstawicielek płci pięknej bywających na owej planecie, a po drugie, że była z nich najładniejsza. Walczyła bardzo dobrze, niemalże, jak Patryk. Nieraz zostawali tylko we dwoje na planecie i bardzo się polubili. Pewnego dnia przybył tu także Scorpion, radził sobie dobrze i wygrał turniej. Najwięcej problemu sprawiło mu pokonanie swojego brata. Walka był zacięta, Patryk robił wszystko, aby nie dać Scorpionowi wygrać, gdyż od zawsze chciał udowodnić, że jest od niego lepszy, nie tylko w walce na miecze świetlne ale i we wszystkim co robił. Były samurai oraz sith zachowywał niezwykły jak na niego spokój ducha podczas pojedynku, zadawał celne, precyzyjne cięcia. Jego brat wyprowadzał częstsze ciosy i walczył mnie ostrożnie. Rzucał się na przeciwnika atakując nierozważnie. W końcu Scorpion zadał dwa poziome cięcia od lewej strony, jak niegdyś Onizuka, i za pierwszym wybił miecz Patrykowi, który świszcząc w powietrzu upadł 10 metrów od walczących i przestał świecić na czerwono, a drugie zatrzymał przed skronią przeciwnika. Zielone ostrze oświetlające zdenerwowaną twarz młodszego brata zgasło. Scorpion schował miecz, turniej był wygrany. Od tego czasu młoda brunetka go polubiła, ze wzajemnością. Teraz często spędzali czas we troje na planecie I Own You. Scorpion odkąd tylko powrócił z galaktyki MB2(a było to dość dawno), na której szukał szczęścia i sensu życia, po raz kolejny zapragnął stworzyć klan. Myśl ta na nowo odrodziła się w umyśle jedi. Planował uczynić Carisse i Patryka współzałożycielami, lecz jego brat od razu odmówił, dziewczyna natomiast była niezdecydowana. Scorp nie umiał wybić sobie pomysłu z głowy. Pewnego dnia postanowił opowiedzieć o swoich planach Wilkowi, staremu przyjacielowi, którego poznał jeszcze za czasów zakonu Cingetroix:
- Witaj druhu! - zaczął Scorpion.
- Witaj! - odpowiedział Wilk - Wiesz może, czy DF jest jeszcze jako klan?
Dark Fighters wówczas istniało i Scorp był w nim, ale już tylko formalnie, nie odbywały się żadne treningi, sparingi, forum stało puste, nie sposób było spotkać członków stowarzyszenia na żadnych planetach.
- Pojęcia nie mam... - odparł były samurai.
- Słuchaj, a może ty cosik zrobisz?
To pytanie zdumiało Scorpiona. Jakby stary przyjaciel czytał w jego myślach!
- Chodzi Ci o utworzenie klanu? - spytał, aby upewnić się, czy faktycznie ich myśli zgadzają się.
- Tak, może odtworzyć Dark Side?
- Klan tak, ta myśl już od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale nie Dark Side, mam już dość ciemniej strony mocy, chcę stworzyć coś nowego.
- Stary! To do dzieła! - odparł z ogronym podnieceniem i parą w głosie, jak na swój wiek, Wilk.
- Ale potrzebny nam ktoś do stworzenia strony(międzygalaktycznej reklamy) i jakaś siedziba oraz forum. Skołujesz kogoś?
- Ma się rozumieć! Hmm... Sheena, Naver może Cypy? Znajdę kogoś! - zakrzyknął Wilk.
Potem jeszcze długo rozprawiali o Onizuce, Spiderze i innych osobach mogących pomóc w powstawaniu klanu i do niego dołączyć. Scorpion wrócił do swojego statku po 6 wyczerpujących godzinach, gdy już większość rzeczy była ustalona. Wrócił oczywiście pijany jak świnia, bo taka debata nie mogła odbyć się "na sucho". Spał jakieś 20 godzin, po czym obudził się ze strasznym bólem głowy, mdliło go. Zjadł śniadanie, ale niepotrzebnie, bo szybko oddał je z powrotem. Leżał nie wiadomo jak długo, sam stracił rachubę czasu. I tak mu upłynął dzień. Następnego ranka, mimo ciągłego bólu głowy, poleciał na Heaven, aby rozerwać się i powalczyć na miecze świetlne. Nie miał tam sobie równego, pokonywał każdego. Zauważył nagle pewnego Kal Dor'a, którego jakby kojarzył. Poprosił go o pojedynek dla treningu. Poszli na arenę znajdującą się w pustym barze. Obaj stanęli na przeciw siebie na krawędziach sporego koła narysowanego na marmurowej podłodze. Scorpion wyciągnął swój czarny miecz z połyskującym czerwonym paskiem, który za chwilę zaświecił na zielono. Przeciwnik wyciągnął swoją broń jarzącą się na niebiesko. Były samurai zachowywał ostrożność i czekał na pierwszy ruch przeciwnika. Tamten zaatakował, i doświadczony jedi od razu poznał nowicjusza w kosmicie. Jego ataki były chaotyczne, niecelne, łatwe do odparcia, a obrona była praktycznie żadna. Po 2 pierwszych ciosach Scorpion skrzyżował swój miecz z przeciwnikiem w taki sposób, że tamten nie mógł nic zrobić, potem kopnął rywala. Kal Dor puścił miecz i boleśnie wylądował plecami na twardej powierzchni.
- Trzymaj! - rzekł Scorpion - rzucając broń pokonanemu.
Potem podał mu rękę i pomógł wstać.
- Powiedz mi, jak się nazywasz, bo wydaje mi się że już cię gdzieś spotkałem. - odezwał się zwycięzca pojedynku.
- Jestem Czekan - odparł tamten.
Scorpiona zamurowało. Już dawno nie widział się ze swoim byłym przyjacielem.
- To ja, Scorp! - krzyknął.
- Ooooo - zaniemówił Czekan i padli sobie w objęcia, uściskawszy się jak bracia.
- Stary, co tam u ciebie? Dawno cię nie widziałem - ciągnął Scorp.
- Wszystko po staremu! Zamierzam wrócić na ścieżkę mocy. W tym celu chcę dojść do Enigmy.
Scorpion zadrżał. W jednej chwili na dźwięk tej nazwy przewinęło mu się przez głowę mnóstwo obrazów. Przypomniał sobie jak Angel(członek Enigmy) wszedł na jego planetę, wówczas wynajmował ją DF, i zbezcześcił cały klan, jego samego, Wilka i Lewwego, co zrobiło taką ranę w sercu Scorpiona, że do tej pory się nie zagoiła i wyrobiła w nim niezmienne zdanie na temat ów klanu.
- Proszę cię - rzekł Scorp - nie dołączaj do nich! To szelmy! Gardzą takimi jak ty i słabszymi od siebie nazywając ich noobami! Są złośliwi, aroganty i niewarci, abyś do nich przystał!
- Hmmm... czemuż wcześniej o tym nie wiedziałem... - odparł z ponurą miną Czekan - Ehh ale nie znam żadnego innego dobrego klanu do którego by mnie przyjęli...
- O to się nie martw! - rzekł Scorpion - Chcę właśnie jeden stworzyć i byłbym rad, gdybyś ze chciał do mnie przystać.
- Z największą chęcią! - krzyknął uradowany Czekan - Ale ostatnio coś słabo walczę... - rzekł ponuro.
- Mogę zostać twoim mistrzem - odparł Scorpion z uśmiechem.
- Zgoda!
I wymienili się numerami międzygalaktycznego komunikatora gg. "Ahhh - myślał Scorpion - wszystko się pięknie zapowiada! Stworzę ogromy, potężny klan, który zawładnie całą galaktyką jk100 i po wsze czasy będą o nim pamiętać i chwalić i kojarzyć z najpotężniejszymi wojownikami, jacy kiedykolwiek istnieli. Wszyscy będą o nim mówić! Nieskończona sława i chwała, uzyskana rodzinną atmosferą, dyscypliną, spartańskimi warunkami i ciężko zdobytym skillem...". Tak oto marzył Scorpion. Marzenia to dobra rzecz - napędzają do działania, dają siłę w życiu, ale czasem mogą zrujnować, pogrzebać. W parę dni po tym wydarzeniu do Scorpiona odezwał się, przez komunikator gg, stary znajomy - Kossi. Miał jakąś mniej ważną sprawę do naszego bohatera, lecz w tym momencie do umysłu Scorpiona zakradł się pewien pomysł.
- Słuchaj - rzekł do Kossiego - wiem, że umiesz tworzyć strony.
- Owszem - odparł tamten, z pewną dumą.
- No właśnie - ciągnął Scorp - zakładam klan i nie znam nikogo oprócz ciebie, kto umie tworzyć te cudeńka, a jest mi jedna potrzebna, czy mógłbyś ją dla mnie zrobić?
- Hmmm... Mogę, ale nie ma nic za darmo! Chcę być vCl w twoim klanie.
- Zgoda! - odparł bez namysłu Scorpion, któremu owa strona było bardzo potrzebna.
Dobili targu. Następnego dnia były samurai wyruszył do Carisse i opowiedział jej o wszystkim. Chciał, żeby to był ich wspólny klan, lecz zasmuciła go jej odpowiedź.
- Nie mogę... - rzekła - przykro mi Scorp, ale ja jestem w Enigmie...
Niepohamowana, ogromna złość obudziła się w spokojnym dotychczas jedi. "Tak, uprzedzili mnie! - myślał Scorp - Zabierają mi wszystko co cenne! Najpierw DF, teraz Cari! Psują moje plany... Ahh jak ja ich nienawidzę..." Gniew burzył się w nim, jak za młodych czasów. Czuł, że zaraz wybuchnie, lecz się pohamował.
- Dawno u nich jesteś? - spytał.
- Nie. - odparła Cari.
- To porzuć ich!
- Nie mogę... Angel bardzo mnie prosił, żebym dołączyła, nie wypada mi...
To zabolało Scorpiona... "Angel! Angel! ANGEL! Znowu on!" Wściekłość go ogarniała, poczuł ogromny ból i żal. Miał już dość słuchania o Enigmie.
- Ale przecież możemy zrobić team - po chwili namysłu powiedziała Carisse - kiedyś jak urośnie w siłę, zrobimy z niego klan.
Scorpion nie mógł się z tym pogodzić. W jego głowie już dawno powstał projekt i to musiał być koniecznie klan! "Tak - myślał - teamów można mieć nieskończoną ilość, ale klan ma się tylko jeden... Jest ważniejszy, musi być klan, nie może być inaczej!". Zdenerwowany opuścił Cari lecąc pogrążony w myślach. Przez pierwszych parę dni było mu bardzo ciężko, ale w końcu zrozumiał, że team to jedyny sposób, aby mieć Carisse przy sobie, bardzo ją lubił.
- Słuchaj - pewnego razu rzekł do Wilka przez gg - to będzie team, później utworzymy z tego klan, najpierw team.
- Jak chcesz! Ty tu dowodzisz! - krzyknął stary przyjaciel.
Scorpion rozłączył się, znowu myślał. "Czy dobrze robię? Czemu jej ulegam?". Aż w końcu jakby się mu coś przypomniało.
- No tak! - krzyknął - Ja tu myślę czy team czy klan, a jeszcze nazwy nie ma! Eh!
Myślał. Godzinę, dwie, trzy, cztery, pięć... Żadna dobra nazwa nie przychodziła mu do głowy. "To musi być coś, że na sam dźwięk ludzie poczują szacunek i zachwyt! Ma zwalać z nóg. Musi być dostojna, odpowiadająca potędze klanu...". Wymagania jakie stawiał wyraźnie przerastały jego możliwości. Zdesperowany zakomunikował Cari przez gg, że to będzie jednak team, tylko nazwy nie może wymyślić, po czym szybko skończywszy rozmowę, poszedł spać. Rano, gdy tylko się obudził na komunikatorze gg połączył się z nim Noiserr:
- Cześć Scorpion! - odezwał się głos - Pamiętasz ty jeszcze mnie?!
- Noiserr! - krzyknął uradowany były samurai - Jak mógłbym cię zapomnieć?
- Miło mi, że ciągle jestem w twej pamięci - rzekł uradowany jedi - mam do ciebie prośbę, otóż pamiętam, że bardzo dobrze władasz mieczem, czy mógłbyś mi udzielić paru lekcji?
- Z przyjemnością - odparł Scorpion - lećmy teraz na moją planetę, zawiadomię Czekana i razem potrenujemy.
- Ok! - krzyknął Noiserr.
Za niecałą godzinę wszyscy trzej byli już na planecie Scorpa. Uczył on ich podstaw władania mieczem ze szczególnym naciskiem na wiggle(silne ruchy ręką podczas uderzenia) i poke(celność w zadawaniu ciosów). Trenowali zawzięcie i obaj uczniowie uważnie słuchali swojego mistrza. Treningi trwały cały tydzień codziennie po kilka godzin. Pewnego dnia, skończywszy właśnie jeden z nich, Scorpion dla odprężenia poleciał na Unholy. Usiadł przy barze i z uwagę przypatrywał się grającym muzykom rasy rodiańskiej, popijając wywar z Howlera. Był znużony i zmęczony wieloma wydarzeniami, które w takim krótkim czasie na niego spadły. Gdy upajał się ciszą i spokojem koło niego usiadł wysoki, szczupły brunet, którego od razu nie poznał, bo był zajęty upajaniem się spokojem.
- Siemasz Scorp! - zagadał nieznajomy klepnąwszy przy tym rozmówce ręką w plecy.
To spadło na doświadczonego jedi jak grom z jasnego nieba. Wypluł resztę drinku z powrotem do szklanki i zrobił minę wielce zaskoczonego. Przypominał niedorozwiniętego Tuskena któremu nagle ktoś pokazał Thermal Detonatora(granat próżniowy o ogromnej sile rażenia, popularna broń w galaktyce MB2). Za chwile ocknął się.
- Przemoś! - odpowiedział ze wzruszeniem w głosie - Nie spodziewałem się ciebie tutaj!
- No to zrobiłem ci miłą niespodziankę! - odparł tamten.
- Taa. Co tam u ciebie?
- Stara bieda! Właściwie to cie szukałem. Mam interes. - powiedział z pewnym podnieceniem w głosie brunet.
- Słucham.
- Wiem, że uczysz Noiserra szermierki. Zrobił ogromne postępy, kiedyś bez problemu go pokonywałem, a teraz kiedy przez ciebie walczy singlem to za całe jk101 nie mogę sobie z nim poradzić!
- No, chłopak szybko się uczy - odparł Scorp.
- Tak, ale ty także jesteś dobrym nauczycielem, wiele osób cię chwali.
Scorpion, jako że był osobą dosyć skromną i nie przywykł do pochwał, odpowiedział jakoś dziwnie:
- Eee tam! Ja mu tylko objaśniłem podstawy...
- No nie bądź taki skromny! Słuchaj, ja właśnie w tej sprawie, mógłbyś zostać moim mistrzem? - spytał proszącym tonem Przemoś.
- Noooo... Czy ja wiem? Mam już paru uczniów... - odpowiedział niepewnie Scorpion.
- Bardzo cię proszę! Nie bądź taki!
- Ehh. Dobrze, ale musisz mnie we wszystkim bezwzględnie słuchać i regularnie przychodzić na moje treningi.
- Rozumie się mistrzu! - odpowiedział radośnie nowy uczeń.
Od tej pory Przemoś walczył singlem i po niedługim czasie przerósł skillem Noiserra. Niestety tamten podczas nieszczęśliwej walki z silnym sithem stracił rękę i wyrzekł się mocy, raz na zawsze powracając na ścieżkę zwykłego człowieka, zniszczywszy przedtem swój miecz świetlny. Przemoś bardzo dobrze sobie radził, wkrótce zmienił nick na Coulter.
Dni Scorpionowi upływały na treningach i rozważaniach o klanie, często walczył z Czekanem na jego planecie sam na sam i z radością zauważył, że jego padawan staje się coraz lepszy oraz przejmuje styl swojego mistrza! Pewnego ranka zbudził Scorpiona dźwięk komunikatora gg. Usyłyszał podekscytowany głos Cari:
- Cześć Scorp!
I zanim tez zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ona ciągnęła dalej:
- Wymyśliłam już nazwę klanu i tag(etykietka przyczepiana do ubrania, oznaczająca przynależność do jakiegoś klanu, bądź teamu)! - mówiła z wielką radością w głosie - Będzie to wyglądało mnie więcej tak : antharas carisse, tylko pomiędzy tym ten znaczek to masz przed i po Scorpion, a kolorystykę się ustawi!
- Okej. - odpowiedział blondyn - Ale skąd wzięłaś to nazwę i co ona właściwie oznacza?
- No więc - ciągnęła Cari - mój brat przesiaduje na planecie Lineage2 i tam właśnie jest miasteczko co się tak nazywa i pomyślałam, że ta nazwa fajnie brzmi!
- No niezła jest - odparł Scorpion - , ale ja znam tą planetę i to nie miasteczko się tak nazywa ale pewien ogromy potwór, który tam żyje! Oj Cari, coś ci się pomieszało.
Carisse zaśmiała się. Jak tylko zdecydowali o kolorach i ostatecznym wyglądzie tagu, zakończyli rozmowę. Scorpion nie miał chwili przerwy, za moment skontaktował się z nim Kossi, meldując gotowość strony i nalegał aby przyszły boss ją sprawdził. Błękitnooki blondyn obejrzał dzieło po czym długo naradzali się o zmianach. Wreszcie o 3 po południu Scorp odetchnął. Miał już tego wszystkiego porządnie dosyć. Odpoczywał do 5, po czym skontaktował się z Wilkiem.
- Siemasz stary! - zaczął - Strona skończona, tag gotowy, team jutro zaczyna działać!
- No to świeetnieeee! - zakrzyknął tamten.
- Taa. Może wylecimy gdzieś na piwo? Może na AngelOne?
- Wybacz, ale nie mogę... - rzekł ponuro Wilk - Szykuję się do wyjazdu, ach wybacz mi, że do tej pory ci nie wspomniałem! Po jutrze lecę do GB - odległej galaktyki w celach zarobkowych.
- Rozumiem... - odparł ponuro Scorpion.
- Stary, ja muszę już kończyć, pamiętaj - nie zmarnuj tego co już razem zaczęliśmy!
Po czym rozłączył się tak szybo, że były samurai nie zdążył nic odpowiedzieć. Ostatnie słowa Wilka krążyły Scorpionowi po głowie. "Łatwo mu mówić! - myślał - Ja mam się wszystkim zająć, a on sobie wyjeżdża! Jeszcze czego... niedługo wszyscy mnie opuszczą!".
Następnego dnia team Antharas był już otwarty. Scorp razem z Czekanem(który użyczał im swojej planety) rekrutowali nowych członków cały dzień, a w nocy nowy boss też nie dawał sobie spokoju i wędrował z Kossim po planetach w poszukiwaniu rekrutów. Pewnego dnia spotkali oni dawnego przyjaciela Scorpa - Dartha, ze względu na przyjaźń, jaka ich łączyła od razu dołączył do teamu. Zarekrutowali także Z3jd4c kompana byłego samuraia jeszcze za czasów Daito(twór Scorpiona pod wpływem Lewwego) i DF. Tak powoli Antharas rosło w siłę.
Wkrótce team opuściła Cari, w całości oddana Enigmie. Z resztą nigdy nie przejmowała się Antharas, Scorp raz czy dwa widział ją z tagiem... Błękitnooki jedi załamał się, niewiele brakowało, aby co tylko nowo powstały team upadł. Nic mu się nie chciało, stracił wolę walki i energię do działania. Do tego wszystkiego jego kontakt z Kossim coraz bardziej się zaostrzał. Stronka stała niemalże pusta, nie ruszona. Brakowało mu kogoś, kto by naprawdę chciał mu pomóc, szukał osoby, która go zrozumie i wesprze. Potrzebował prawdziwego przyjaciela.
- Scorp, potrenujemy na Heaven? - pewnego wieczoru odezwał się Czekan.
- Nie bardzo mi się chce... - odparł znużony boss Antharass.
- No chodź! Może najdziemy jakiegoś rekruta.
- Dobra... niech ci będzie... - uległ Scorp.
W chwilę później byli już na X-Wingu w drodze na Heaven. Wylądowali na niemal pustej planecie, ściemniało się, więc większość mieszkańców była już w domach, a podróżni odlatywali. "Eh - myślał Scorp - po co ja tu przyleciałem?! Mogłem sobie leżeć i spać już w łóżku! Trudno! Skoro już jestem na Heaven to zacznijmy rekrutować." Stanęli koło wielkiego brązowego statku towarowego, pod jakąś wieżą.
- Dobrze - rzekł po chwili Scorpion - zrobimy mały pokaz, demonstrację naszych umiejętności, stawaj do walki Czekan!
W ten oto sposób chciał pokazać znajdującym się na planecie istotą skilla klanu i zachęcić ich do dołączenia, obiecując, że w przyszłości też tak będą walczyć. Pokaz szedł marnie, mało kto interesował się dołączeniem do klanu. Scorpion był znużony i rozdrażniony, wskoczył na statek,a stamtąd na wieże. Miał dość.
- Żałuję, że tu przyleciałem... - rzekł do Czekana, który już był koło niego.
Tamten zasmucił się i nie mówił nic. Scorpion spojrzał na jego zakłopotaną minę, i podszedł na krawędź wieży. Na dole uderzył go niezwykły widok. Była to dziewczyna, ale niezwykła, piękna jak anioł! Scorpion jeszcze w całym swoim życiu ładniejszej nie widział! Miała złociste, długie falujące włosy, które ciemniały przy końcach i potulnie spadały na jej delikatne ramiona i łabędzią szyję. Twarz miała słodką, idealną, a uśmiech szczery, radosny. Jej wielkie, piękne, błękitne oczy patrzyły bystrze i śmiały się... Ahhh to spojrzenie! W tych oczach było coś niesamowitego! Można było w nich utonąć... Scorpion złapał jej spojrzenie i poczuł nagle jakieś niesamowite ciepło, które objęło go całego. Nie było już Czekana, nie było wieży, nie było statku, nie było już niczego... zapomniał o wszystkim. Czuł się lekki, było mu przyjemnie, leciał... Utonął. Ocucił go Czekan silnym szturchnięciem, zaniepokojony o mistrza. Scorpion jeszcze raz spojrzał na dół. Piękność była średniego wzrostu, lekko opalona, szczupłej sylwetki, wręcz bogini! Idealna! Jej słodkie usta były stworzone do całowania. Nogi długie i ładne, biust idealny. Nie można jej było niczego zarzucić. Scorpion oprzytomniał. Uświadomił sobie, że do końca życia nie podaruje sobie, jeśli jej teraz nie pozna. Zszedł na dół z Czekanem, podszedł do niej nieco onieśmielony i niby to dla rozrywki poprosił o duela. Przegrał z kretesem. Dlaczego? Może ciągle był otumaniony... Powiedział dziewczynie, że wyśmienicie walczy, co ona odpowiedziała - nie pamiętał... Wiedział że przedstawiła mu się mówiąc, że nazywa się Jaden. Scorpion zupełnie nie pamiętał co było potem, co mówili i jak wymienili się numerami gg, ważne jest, że zgodziła się ona dołączyć do Antharas. Od tego momentu szef teamu poczuł nową siłę, która pomogła mu postawić się na nogi i napędzała go do działania. Antharas szybko stało się klanem i bardzo dobrze rozwijało. Wkrótce Jaden zmieniła nick na Shadov. Dzięki jej wstawiennictwu do klanu doszedł jej przyjaciel, wysoki brunet - Croco. Scorpion spełniał wszystkie prośby Shadov i był gotów zrobić dla niej bardzo wiele. Niestety pewnego dnia Kossi odszedł, lecz jego miejsce zajął Jediflamaster, który udostępnił Antharsa forum. I tak nastały piękne czasy pełne przyjaźni i radości dla klanu, który szybko się rozwijał... Co było dalej? To już wszyscy wiecie... Nie warto o tym pisać. Wspomnę tylko, że najładniejsze historie pisze samo życie, niektóre warto uwiecznić... Wy właśnie tworzycie jedną z nich, niech ona zakończy się szczęśliwie Wink.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin